Samolubna świadomość zdrowia psychicznego

Maj to miesiąc świadomości zdrowia psychicznego. W sieci pojawia się wtedy fala kolorowych grafik, górnolotnych haseł o empatii, uważności, pomaganiu innym. Wspaniałe idee. Ale… nie dla wszystkich trafione. W tym przekazie bardzo często zapomina się o ja, o tym, że najpierw musimy zadbać o siebie.

Gdybyśmy toczyli taką dyskusję, pewnie szybko padłoby nazwisko jakiegoś znanego mężczyzny, który przeszedł przez trudne momenty. Często podkreśla się, że mężczyzna też może być wrażliwy i ma prawo się tą wrażliwością dzielić. Tylko spójrzmy, kto jest podawany jako przykład. Zwykle to ktoś pokroju aktora Jasona Momoy albo sześciokrotnego Mr. Olympia Chrisa Bumsteada (jeśli nie widziałeś, polecam poszukaj w internecie). I nie chodzi o to, że nie mają prawa mówić o swoich trudnościach — mają. Ale ich prawo do wrażliwości zostało społecznie nadane dopiero po drodze przez sławę i chwałę.

A co z tymi, którzy nie są Jasonami ani Chrisami?

Właśnie tu wracam do ja. Do siebie. Zanim podzielimy się czymkolwiek z innymi, czasem wystarczy prosta refleksja: czego ja teraz potrzebuję? Czego mi brakuje? Jako ojcowie, partnerzy, mężowie, bardzo często odmawiamy sobie podstawowych rzeczy. Tak długo, że zapominamy, co nimi było. Może dobra książka. Może złożenie zestawu LEGO raz na jakiś czas. Może poranny spacer, kiedy dom jeszcze śpi.

W maju nie pytaj tylko „co u innych?”. Zapytaj też: co u mnie?

Autor:

Szymon

Czterdziestka minęła, ale to dopiero początek drugiej połowy meczu. Na co dzień kręcę się między dziećmi, rozważaniami o zdrowiu, budowaniem Dojrzałego i software'u. Większa aktywność fizyczna, więcej książek a czasami dobre kino i jakaś refleksja. To nie oznacza, że wątpliwości nie ma. Są, bo są częścią życia.